piątek, 21 grudnia 2012

Informacja

Hej wszystkim. 
Przepraszam że nie dodałam nowego rozdziału przez 2 miesiąca,  ale nie miałam czasu i weny na napisanie. 
Chcecie nowy rozdział?

środa, 31 października 2012

Rozdział 29

Czytasz zostaw komentarz.




Gdy się obudziłam spostrzegłam, że nie jestem w szpitalnej sali. Byłam w pokoju Zayn'a. Wyszłam z niego i kierowałam się na dól. Myślałam, że ktoś będzie w domu. Nie myliłam się. W kuchni był Lou.
- Hej - powiedziałam wchodząc do środka
- Hej. Już wstałaś?
- A która godzina i co ja właściwie tu robię?
- 10:30. Gdy rano Liam pojechał do szpitala spałaś, więc przywiózł Cię tu. Nawet nie drgnęłaś. Maz tak twardy sen
- Pierwszy raz mi się tak zdarzyło. Dlaczego Liam zostawił Zayn'a samego?
- Nie samego tylko z Naill'em. Gdy cię tu przywiózł wrócił z powrotem i tam siedzą.
- A gdzie Harry?
- Z Darcy u siebie. Pewnie jeszcze śpią. Jak wstaną to pojedziemy do szpitala, ale najpierw śniadanie. - położył talerz z kanapkami na stół - Mogę Cię o coś zapytać?
- Jasne. Pytaj o co chcesz.
- Tak właściwie to 3 pytania.
- Mam sie bać?
-  Nie. Spokojnie. Niedługo kończą sie wakacje.
- I co w związku z ty?
- Kiedy wracasz do Los Angeles?
- Nie wiem. Jeszcze sie nad tym nie zastanawiałam.
- spoko. Kolejne pytanie. Jeśli nie chcesz nie odpowiadaj.
- Zapytasz w końcu?
- Co będzie z tobą i Zayn'em jak wyjedzisz?
- A co ma być? Będziemy razem. Będziemy pisać i dzwonić. Pewnie nie raz was odwiedze. taka mam przynajmniej nadzieję
- Zayn cie strasznie kocha. Nie widziałem, żeby był tak szczęśliwy z poprzednią dziewczyną. Zrobił by dla ciebie wszystko. Nie pozwoli na to, żeby wasz związek się rozpadł.  Przecież i tak jak byś mieszkała w Londynie my byśmy mieli trasę i byście sie nie widzieli. W tym zawodzie trudno o związek inny niż na odległość przez pewien czas.
- Wiem o tym. Ja też go kocham i nie pozwolę, alby co kolwiek lub co kolwiek zniszczył nasz związek.  Kolejne pytanie też jest o nas?
- Nie chodzi o mnie?
- Ciekawe. Kontynuuj.
- Chodzi o to, że niedawno poznałem pewną dziewczynę. Czuję do niej coś więcej. Myślę, że ona do mnie też.
- To nie było pytanie.
-No, bo nie wiem czy przedstawić ją chłopakom. Boje się ich reakcji. Uważasz, że mam im powiedzieć?
- Myślę, że powinieneś. To twoi przyjaciele. Zrozumieją, że sie zakochałeś. Na pewną polubią wybrankę twojego serca.
- Dzięki Amy
- Nie ma za co L:ou. To teraz ja mam trzy pytania.
- Jestem gotowy na wszystko.
- Jaka ona jest?
- Jest urocza. Piękna. Wysoka. Ma ciemne długie włosy. Jest inteligentna. Ma poczucie humoru.
- Wystarczy. Gdzie ją poznałeś?
- W parku. Siedziała sama na ławce, więc sie do niej przysiadłem. Zaczęliśmy rozmawiać. Spodobało mi się to, że gdy kolo niej usiadłem nie piszczała tak jak inne dziewczyny gdy mnie zobaczą mimo, że wiedziała kim jestem.
- Dobrze trafiłeś. Będzie cie kochała za to jaki jesteś a nie za to, że jesteś Louis Tomlinson z One Direction. Ostatnie pytanie. Jak ona ma na imię?
- Eleanor - gdy Lou powiedział to imię wyplułam  sok, który właśnie piłam - Coś nie tak?
- Nie nic. tylko...
- Tylko co?
- Znałam kiedyś taką jedną. 2 lata temu. Nick chodził z dziewczyną o tym imieniu. Chodzili ze sobą półtora miesiąca.
- Dlaczego tak krótko?
- Wydawała się taka miła i w ogóle a leciała tylko na kasę. Gdy zerwali przeprowadziła się do San Francisko i tyle ją widziałam.
- Kogo widziałaś? - zapytał Harry który właśnie wszedł z Darcy do kuchni.
- Nikogo takiego.
- Głodni? - spytał Lou wskazując na kanapki.
- Trochę - powiedziała Darcy i zaczęła jeść. Harry zrobił to samo. Gdy zjedli pojechaliśmy do szpitala. Po drodze Lou zatrzymał się przy hotelu bo musiałam się przebrać. Gdy weszliśmy do szpitala Liam i Naill siedzieli pod salą.
- Cześć. Kto jest u Zayn'a? - zapytałam
- Cześć. Jego rodzice - odpowiedział Liam - Przyszli pół godziny temu. Jak się spało?
 - Haha. Śmieszne. Od której wy tu jesteście?
- Od 7 - powiedział Naill
- Tak wcześnie? To o której wy wstaliście ? - pytała Dercy
- Ja wstałem o 60:25 i jak zszedłem na dół to Liam siedział na kanapie i oglądał coś w telewizorze.
- Sami z siebie tak wstaliście? - pytał Harry - Nie wierzę
- Jak ktoś chodzi spać wcześniej niż o 3 to wstaje jak normalny człowiek - powiedział Liam
- Normalny człowiek sie znalazł.
- Przestańcie się kłócić - przerwałam
- Amy ma racje. Jesteśmy w szpitalu a wy sie kłócicie o to kto o której wstaje.
- Amy - zaczął Niall
- Tak?
- Wszystko w ...- więcej nie usłyszałam, bo upadłam na ziemię i straciłam przytomność.

Obudziłam się w jakiejś sali. Był to gabinet lekarza. Siedział on przy biurku. Wstałam i usiadłam na przeciwko niego. 
- Jak się pani czuje?
- Dobrze. Dlaczego zemdlałam?
- Jest pani w 4 tygodniu ciąży?
- Czyli to dlatego?
- Tak. Powinna pani o siebie dbać.
- Dobrze będę.
- A teraz idź, bo twoi przyjaciele sie martwią - jak powiedział tak zrobiłam. Gdy zamknęłam drzwi od gabinetu wszyscy do mnie podeszli.
- Co ci jest? -zapytali wszyscy naraz.
- Nic takiego.
- Od 'nic takiego' sie nie mdleje. - powiedział Harry
- To przez to, że sie martwię o Zayn'a - wiem skłamałam, ale to Zayn musi sie dowiedzieć pierwszy.
- Dobra nie męczcie jej - powiedziała Darcy - Chodźmy lepiej do Zayn'a.
- A jego rodzice nadal tam są?
- Nie. Musieli wracać do pracy.  - powiedział Liam
Weszliśmy do sali. On nadal był nieprzytomny. Po kilku godzinach wyszliśmy ze szpitala. Liam, Niall, Harry i Dercy pojechali do domu. Lou odwiózł mnie do hotelu i odprowadził do pokoju.
- Dzięki za podwiezienie
- Nie ma za co. Gdzie masz walizkę?
- Tam leży a po co ci ona?
- Nie będziesz spała w hotelu. Jedziesz do nas.
- Ale Lou...
- Nie ma żadnego ale. Zayn by sie na to nie zgodził, więc zamieszkasz u nas do czasu aż wrócisz do LA.
- No dobra. Niech ci będzie.
Spakowałam wszystkie rzeczy i pojechaliśmy do chłopaków.


Mam nadzieje, że sie podobał.

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 28



Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie było mnie przez ponad 2 tygodnie. Mój komputer jest zepsuty więc musiałam przypomnieć sobie hasło i dodaje u brata.




- Zayn jest w szpitalu – po tych słowach Harry’ego w moich oczach znów pojawiły się łzy
- Jak to w szpitalu? Co się stało?
- Miał wypadek
- Co z nim?
- Nie wiem. Jak dzwonili do nas ze szpitala powiedzieli tylko, że miał wypadek. Liam, Naill i Lou pojechali do niego a ja przyjechałem po ciebie. W szpitalu pewnie dowiemy się więcej.
W drodze do szpitala ciągle mówiłam Harry’emu, żeby jechał szybciej. Chciałam jak najszybciej zobaczyć Zayn’a. Dowiedzieć w jakim jest stanie. Chciałam go dotknąć. Nie chcę go stracić. Co ja zrobię bez niego? Przecież jestem w ciąży. Wiem, że nie chciałam mu w ogóle o tym mówić, ale teraz chcę. Chcę, żeby moje, nasze dziecko miało dwoje rodziców. Mimo tego, że Zayn będzie jeździł w trasy to dziecko będzie miało ojca. Chcę, żeby było szczęśliwe i wiedziało, że oboje go kochamy. O ile Zayn będzie chciał ze mną być.
Nim się obejrzałam byliśmy pod szpitalem. Wysiadłam z samochodu a Harry z Darcy pojechali zaparkować. Szybkim krokiem weszłam do szpitala i poszłam do recepcji. Zapytałam gdzie leży Zayn. Pielęgniarka powiedziała, że w Sali nr 72 która mieści się na 3 piętrze. Pobiegłam do windy, ale niestety była na innym piętrze, więc pobiegłam schodami. Przed salą, w której leżał ojciec mojego dziecka stał Niall i Louis.
- Hej – powiedziałam – Co z Zaynem?
- Hej – odpowiedzieli
- Nie wiemy – powiedział Lou
- Liam rozmawia z lekarzem. Pewnie zaraz wyjdzie – dodał Niall
- Gdzie jest Liam? – spytał Harry który właśnie przyszedł
- Rozmawia z lekarzem – powiedział Lou
- O wilku mowa – powiedziała Darcy i wskazała na Liam’a, który właśnie wyszedł z gabinetu
- Liam co z Zayn’em? – zapytałam
- Jest nieprzytomny. Ma złamaną nogę, złamane 4 żebra i wstrząs mózgu. – zaczęłam bardziej płakać
- Spokojnie będzie dobrze – Liam mnie przytulił
- Co się w ogóle stało, że Zayn jest  szpitalu? – zapytała Dary
- Policja mówiła, że jak jechał samochodem z naprzeciwka mu ktoś wyjechał. Zayn chciał go jakoś wyminąć i nie zdążył wyhamować przed drzewem – powiedział Louis
- A co z tym drugim? – zapytał Harry
- Nic nam o nim nie mówili – rzekł Niall
- Możemy wejść do Zayn’a? – zapytałam
- Lekarz się zgodził – powiedział Liam
Weszliśmy do Sali. Zayn był nie przytomny. Prawą nogę miał w gipsie, na głowie miał bajarz a do klatki piersiowej miał poprzyczepiane jakieś kabelki. Respirator pokazywał bicie jego serca. Usiadłam na krześle koło łóżka i objęłam jego dłoń swoimi. Była inna niż zwykle. Taka blada jak reszta jego ciała. Była też zimna a nie ciepła jak zawsze. Dlaczego to spotkało Zayn’a? Dlaczego ten kierowca chciał wyprzedzić pozostałych?
- Amy
- Tak?
-Wszystko w porządku ? – spytał Liam
- Tak
- Na pewno? – pytał Harry
- Tak. Tylko nie rozumiem dlaczego akurat Jego to spotkało
- Nikt tego nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiemy – powiedział Lou
- Musimy wychodzić. Lekarz pozwolił być tylko chwilę – powiedział Liam
- Mogę jeszcze chwilę zostać z nim sama?
- Dobrze. My zaczekamy na zewnątrz – powiedział Liam po czym wszyscy wyszli z Sali
- Zayn kochanie. Nie wiem czy mnie słyszysz czy nie, ale i tak to powiem. Mogę to mówić co chwilę. Kocham cie. Bardzo cie kocham. Nie mogła bym żyć bez ciebie. Pewnie bym zwariowała i trafiła do jakiegoś szpitala psychiatrycznego gdyby ciebie zabrakło w moim życiu. Pewnie i tak by mi tam nie pomogli, więc siedziała bym tam do końca życia. Proszę nie zostawiaj mnie, nas samych. Wiem, że jesteś silny i wyjdziesz z ego. Wierze w ciebie.
- Amy musimy iść – powiedział Liam wchodząc do sali
- Już idę. Zayn kocham cie – powiedziałam i wstałam
Gdy już byłam prawie przy drzwiach usłyszałam pisk z respiratora. Odwróciłam sie i spojrzałam na niego. Była na nim ciągłą linia
- Zayn – krzyknęłam i podbiegłam do łóżka – Nie rób mi tego. Błagam – wszyscy wbiegli do Sali – Zayn! Błagam – do Sali wbiegł lekarz z pielęgniarkami. Wyganiali nas na korytarz. Lecz ja nie chciałam wyjść. Liam pociągnął mnie w stronę okna. Lekarz wziął defibrylator i przyłożył do jego klatki piersiowej. Nie mogłam na to patrzeć. Wtuliłam głowę w Liama, żeby nie widzieć. Po 2 minutach lekarz powiedział
- Przykro mi. Nie …
- Proszę spróbować jeszcze raz – prosiłam
- Nie mogę
- Proszę. Co panu szkodzi ten jeden raz?
- To i tak nic nie da.
- Niech pan spróbuje ostatni raz – poprosił Liam
- Dobrze – podszedł do Zayn’a i ponownie przyłożył mu defibrylator – Jest puls – krzyknął po chwili – Ma chłopak szczęście, ze jego przyjaciele są tak uparci, że wybłagali u mnie ponowne użycie  defibrylatora
- Wielkie – powiedziała jedna z pielęgniarek – Z pacjentem wszystko w porządku – powiedziała i wyszli z sali
- Wracajmy do domu – powiedział Liam
- Ja nigdzie nie idę. Nie zostawię go samego. Wy idźcie i odpocznijcie a ja zostanę.
- Jesteś pewna?
- Tak jestem. Jedźcie
- Ok, ale później przyjadę tu i ty pojedziesz odpocząć.
- Ale …
- Nie ma żadnego ale. Nie będziesz siedzieć przy nim 24/7.
- No okey. Idź już – Liam wyszedł a ja usiadłam przy Zayn’ie. Złapałam jego dłoń. Patrzyłam się na jego twarz. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.



 Jak będzie 15 komentarzy dodam kolejny.

środa, 8 sierpnia 2012

rozdział 27


Wstałam o 10. Poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic i puściłam  wodę. Gdy wyszłam z kabiny owinęłam się ręcznikiem i wysuszyłam włosy po czym je wyprostowałam. Wróciłam do pokoju. Założyłam fioletowe spodenki i białą bokserkę. Na nogi ubrałam sandały i wyszłam z pokoju. Zjechałam windą na hol, na którym było dużo ludzi. Wyszłam na zewnątrz i szłam w kierunku szpitala. Na miejscu byłam o 11:45. Tak jak mówiłam.
Perspektywa Harry’ego
Czekałem na Amy od 15 minut. Nie, nie spóźniła się. To ja przyszedłem wcześniej. Nie mogłem siedzieć w domu. Nie obeszło by się pewnie od uwagi chłopaków. Co jest? Widzę, że coś jest nie tak. Powiedz. Pomożemy ci. Wiesz, że możesz na nas liczyć. Co miałem powiedzieć ? wszystko w porządku tylko nie wiem czy jestem ojcem czy nie. Od razu były by pytania typu. Jak to? Ty ojcem? Kto jest matką? Nie dziękuje. Wolałem ich uniknąć. Jeśli okaże się, że jestem ojcem to powiem im prawdę, ale nie Darcy. Jej powiem powiem nawet jeśli to nie będzie moje dziecko. Mam nadzieję, że nie będzie zła za to że wtedy powiedziałem, że nie znam tej dziewczyny.  Dobra. Koniec tematu. Amy przyszłą.
- Hej – przytuliłem ją
- Hej
- Dziękuje, ze zgodziłaś się przyjść
- Jesteśmy przyjaciółmi. A dla przyjaciół zrobię wszystko.
- Dziękuje
- Przestań dziękować. Lepiej chodźmy do środka.
- Ok. – weszliśmy do szpitala. Pojechaliśmy windą na 3 piętro i kierowaliśmy się w stronę gabinetu lekarza, który przeprowadzał badania.
- Co zrobisz jeśli dziecko okaże się być twoje? – zapytała nagle Amy
- Nie wiem – zaskoczyła mnie tym pytaniem, ale mogłem się go spodziewać – Jeśli Jessiaca będzie chciała będę płacił alimenty. Pewnie będę się z nim spotykał jeśli tylko będę mógł, ale na pewno nie wrócę do Jessici. Kocham Darcy i chce być z nią.
- Pan Harry Styles – przerwał nam wychodzący z gabinetu lekarz. – zapraszam do gabinetu.
- Wejść z tobą? – zapytała Amy
- Nie. Musze to zrobić sam.
- Ok. Będę tu czekała
Wszedłem do gabinetu. Strasznie się denerwowałem. Lekarz kazał mi usiąść. Tak zrobiłem.  On wyciągnął z szafy teczkę i usiadł przy biurku. Pokazał mi kartkę z wynikiem. Chwilę z nim porozmawiałem. Po 10 minutach wyszedłem z gabinetu. Ku mojemu zdziwieniu Amy nie było na korytarzu. Napisałem jej sms-a gdzie jest. Na odpowiedź nie czekałem długo. Napisała, że jest na zewnątrz. Zjechałem winda na dół i poszedłem w stronę wyjścia. Gdy wyszedłem Amy siedziała na ławce. Podszedłem do niej.
- Coś się stało? – zaptałem
- Nie. Zadzwonił do mnie Nick i pielęgniarka kazała mi wyjść na zewnątrz. – wyjaśniła – A jak wyniki?
- Wyniki jak wyniki.
- Styles nie wkurzaj mnie. Jesteś ojcem czy nie?
- Testy wyszły negatywnie, więc to nie ja jestem ojcem tego dziecka
- To wspaniale
- Więcej niż wspaniale. – przytuliłem ją – Teraz tylko muszę powiedzieć  Darcy.
Perspektywa Amy
- Już nie musicie mi nic mówić. – usłyszeliśmy głos. Puściliśmy się i odwróciliśmy w  bok.
- Darcy co ty tu robisz? – zapytałam
- O to samo mogę was zapytać – miała łzy w oczach
- To nie tak jak myślisz – powiedział Harry
- A jak? Może gdybym wam nie przerwała zaczęlibyście sie całować. Amy nie mog uwierzyć, że mi to zrobiłaś
- Ja nic nie zrobiłam
- Byłyśmy przyjaciółkami a teraz ty kleisz się do mojego chłopaka.
- Przecież ja jestem z Zayn’em.
- To widzę, że grasz na dwa fronty. Nienawidzę was – krzyknęła i uciekła. Chciałam ją zatrzymać, ale Harry mnie powstrzymał.
- Zostaw ją. Porozmawiam z nią jak ochłonie. – powiedział – A teraz chodźmy coś zjeść, bo głodny jestem

2 tygodnie później

Przez te dwa tygodnie spotykałam się z chłopakami na mieście albo chodziłam do nich. Czasami spędzałam czas tylko z Zayn’em na mieście lub on przychodził do mnie. Z Dazrcy nadal się nie pogodziłam. Czy ona naprawdę myśli, że , mogłabym zrobić coś takiego? Przecież kocham Zayn’a. nie zrobiła bym mu tego.
Siedziałam na łóżku w spodniach od dresu i bokserce. Włosy miałam spięte w kok. Myślałam o tym czy między mną a Darcy będzie tak jak dawniej. Tęsknię za nią. Za naszymi wygłupami. Byłyśmy przyjaciółkami od pierwszej klasy podstawówki. Nie chcę tego tak nagle tracić. Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Nie miałam ochoty otwierać, ale ta osoba nie dawała za wygraną. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Otworzyłam i moim oczom ukazała się …
- Darcy – byłam w szoku – Co ty tu robisz? Wejdź
- Chciałam cie przeprosić . - zaczęła – Nie powinnam była tak na ciebie krzyczeć i mówić, że grasz na dwa fronty. Bo wiem, że nigdy byś tego nie zrobiła. Wybaczysz swojej głupiej przyjaciółce i będzie tak jak dawniej?
-  Oczywiście, że tak – mocno ją przytuliłam – I nie jesteś głupia
- Jestem głupkiem – uśmiechnęła się
- Ale za to moim. A ja jestem większym
- Moim głupkiem, którego kocham jak siostrę
- Ja tez cie kocham jak siostrę – ponownie ją przytuliłam – Przepraszam – powiedziałam i pobiegłam do łazienki. Zwymiotowałam
- Wszystko w porządku? – zapytała Darcy gdy  wyszłam z łazienki
- Nie wiem. Mdli mnie i kręci mi się w głowie
- Kiedy miałaś ostatni okres?
- Powinnam mieć tydzień temu, ale mi się spóźnia. A dlaczego pytasz?
- Może jesteś w ciąży?
- Nie. To nie możliwe
- Sprawdzimy to. Poczekaj zaraz wracam – powiedziała z mojego pokoju. Wróciła po 15 minutach z testem ciążowym.  Kazała mi iść do łazienki. Tak zrobiłam. Wyszłam po 5 minutach i położyłam test na łóżku, ponieważ trzeba było czekać 10 minut na wynik. Usiadłam obok nawet na niego nie patrząc. To było najgorsze 10 minut w moim życiu. Po upłynięciu czasu Darcy wzięła test do ręki.
- I jak? – pytałam niecierpliwie
- Pozytywny
- I co ja teraz zrobię? – zaczęłam płakać – Przecież mam dopiero 18 lat. Nie mogę mieć dziecka. Rodzice mnie zabiją. A Zayn’owi zniszczę karierę. Chyba, że mu nie powiem.
- Będzie dobrze. Rodzice zrozumieją. A Zayn też musi wiedzieć. Chcesz, żeby dziecko wychowywało się bez ojca?
- Nie.  A co jeśli Zayn  mnie zostawi, bo stwierdzi, że dziecko będzie mu przeszkadza?
- Nawet tak nie mów. N cie kocha. Nie zostawi cie z tym samej.
- Tak myślisz?
- Jestem tego pewna
- Dziękuje – przytuliłam przyjaciółkę. Znowu ktoś przerwał pukając do drzwi.
- Otworze – powiedziała Darcy i poszła w ich stronę. Przed drzwiami stał …
- Harry co ty tu
- Gdzie masz telefon? – przerwał mi
- Leży na stoliku
- A możesz go sprawdzić? – zapukał zdenerwowany
- Jasne – wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam 5 nieodebranych połączeń od Harry’ego – Po co dzwoniłeś?
- Chciałem ci coś powiedzieć, ale sądząc po tym że płaczesz to chyba już wiesz.
- Co wiem? Harry mów o co ci chodzi
- Chodzi o Zayn’a
- Co z nim?


Jak ktoś przeczytał prosze o komentarz. Jak będzie 10 dodam kolejny.

piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 26


- Nie denerwuj się tak – powiedział Zayn
- Aż tak widać?
- Trochę, ale mam sposób, żebyś przestała się denerwować
- Jaki ?
- Zayn mnie pocałował – Lepiej?
- O wiele – uśmiechnęłam się – Wchodzimy?
Weszliśmy do środka. Restauracja była piękna. Drewniane podłogi. Jasno fioletowe ściany. Na ścianach różne obrazy. W niektórych miejscach na podłodze stały kwiaty. Sufit był biały a na nim wyrzeźbione z gipsu kwiaty. Podeszliśmy do stolika, przy którym czekali już rodzice Zayn’a.
- Cześć synku – powiedziała mama Zayn’a
- Cześć mamo. Cześć tato – przywitał się z nimi – To jest moja dziewczyna Amy
- Dzień dobry – przywitałam się
- Witam. Jestem Yassar ojciec Zayn’a
- A ja jestem Trisha. Matka
- Usiądźmy i porozmawiajmy –powiedział pan Yassar i usiedliśmy
- Jesteś z Londynu? – zapytała pani Trisha
- Nie. W Londynie jestem tylko na wakacjach. Mieszkam w Los Angeles
- Czyli pod koniec wakacji wracasz do Los Angeles? – zapytał ojciec Zayn’a
- Tak. Idę na studia.
- Jakie?
- Reporterskie.
Po 2 godzinach rozmowy pożegnaliśmy się. Rodzice Zayn’a pojechali do domu a my poszliśmy do domu chłopków.
- I jak było? – zapytał Zayn gdy byliśmy w parku
- Normalnie
- To wszystko?
- Twoi rodzice to mili ludzie
- Mówiłem, że będzie dobrze. A nie byłaś zła jak pytali skąd jesteś i o szkołę?
- Nie. Rozumiem ich. Chcą wiedzieć jakie play na przyszłość ma dziewczyna ich syna.
- Cieszę się, że tak myślisz – zatrzymaliśmy się –Kocham cie – pocałowała mnie
  - Ja ciebie też
- Chodźmy. Zobaczymy co robią chłopacy w domu – Zayn pociągnął mnie za sobą, ale ja się nie ruszyłam – Coś nie tak?
- Nie… Tak… Musze ci coś powiedzieć
- Co takiego?
- Tylko obiecaj, że się na mnie nie wkurzysz i będziesz spokojny
- Obiecuje
- Dzisiaj rano jak byłam w kuchni Chris wrócił z imprezy u kumpla. Sądzę, że był pijany.
- Co to ma do rzeczy?
- Podszedł do mnie  i mnie pocałował
- Co zrobił? Zayn uniósł trochę swój głos
- Pocałował mnie. Ja go odepchnęłam i powiedziałam, że to ciebie kocham. Pobiegłam na górę. Spakowałam się a teraz mieszkam w hotelu. Nie chce mieć z nim nic wspólnego. – do oczu zaczęły napływać mi  łzy
- Jak to mieszkasz w hotelu? A Darcy. Jak ja mu pokaże, że nie powinien cie całowac to pożałuje tego
- Zrobiłam to bo nie chce go widzieć. Darcy nadal jest u niego. Proszę cie zostaw go w spokoju
- W spokoju? Dlaczego go bronisz? Niech pożałuje tego co zrobił
- Nie bronię go. Nie chce, żebyś miał kłopoty. Obiecaj, że do niego nie pójdziesz. Proszę.
- Ok. Obiecuje, że do niego nie pójdę.
- Przepraszam.
- Nie masz za co. To nie twoja wina. Chodź do mnie – Zayn mnie przytulił. Ucieszyło mnie, że się nie wkurzył. Wkurzył się, ale to na Chris’a a jemu się należało. Staliśmy wtuleni przez 5 minut – Nie płacz już – otarł mi łzy z policzków – Idziemy?
- Tak – złapałam go za rękę. Nasze palce się splotły. U chłopaków byliśmy po 20 minutach. Zayn tworzył drzwi i weszliśmy do środka.
- Jesteśmy – krzyknął Zayn
- Hej Harry – powiedziałam do chłopaka, który schodził po schodach
- Hej Amy. Dobrze, że cie widzę.
- Dlaczego ?
- muszę z tobą pogadać.
- Ok. o co chodzi?
- W cztery oczy. Chodźmy na górę.
Poszliśmy na górę. Weszliśmy do jego pokoju.  Usiadłam na jego łóżku. On usiadł na krześle naprzeciwko mnie.
- Więc. O czym chciałeś porozmawiać?
- Pamiętasz Jessice?
- Jaką Jessice?
- Tą, która wysłała Darcy nasze zdjęcia i napisała do niej list.
- Tak pamiętam. A co ?
- Jutro będą wyniki testów na ojcostwo. Poszła byś ze mną je odebrać?
- Ok, ale dlaczego ja?
- Bo tylko ty o tym wiesz. A po za tym nie chce iść sam.
- Dobra pójdę. A o której?
- O 12 w szpitalu świętej Elżbiety.
- Ok.  będę pod nim o 11:4.
- Dzięki.
- Nie ma za co. Chodźmy na dół.
Na dole
Perspektywa Zayn’a
- Co robicie? – zapytałem Liam’a i Niall’a siedzących na kanapie
- W sumie to nic ciekawego – odpowiedział Niall
- A gdzie Lou?
- Poszedł gdzieś. A gdzie Amy?
- Rozmawia z Harry’m na górze.
- Aha – powiedział Liam – Może obejrzymy jakiś film?
- Ok. Wybierzcie coś a ja pójdę się przebrać
Perspektywa Amy
- Gdzie Zayn? – zapytałam Liam’a który robił coś w kuchni
- Przebiera się. Zaraz będziemy oglądać film. Zostaniesz?
- Jasne
Po 5 minutach Zayn zszedł na dół i zaczęliśmy oglądać film. Po skończonym filmie poszłam do hotelu. Zayn mnie odprowadził. Po drodze pytał o czym Harry chciał ze mną rozmawiać. Powiedziałam, że chodziło o  Darcy. Okłamałam go, ale nie do końca. Przecież Harry powie jej o dziecku, więc jej też to dotyczyło. Gdy doszliśmy pod hotel pożegnałam się z nim i weszłam do środka. Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam prysznic. Weszłam na chwilę na TT i fb. Po pół godzinie poszłam spać



Chyba najdłuższy rozdział jaki kiedykolwiek napisałam. Proszę o komentarze. 

wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 25


Następnego dnia obudziłam się o 8. Darcy jeszcze spała. Wzięłam laptop i zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie w salonie. Włączyłam laptop. Weszłam na TT, fb  i strony plotkarskie. O 9 poszłam do pokoju. Wzięłam rzeczy i poszłam wziąć prysznic. Gdy wyszłam z kabiny owinęłam się ręcznikiem i podszyłam włosy. Ubrałam czarne szorty i szarą bokserkę. Wyszłam z łazienki. Darcy nadal spała. Poszłam do kuchni zrobiłam sobie płatki z mlekiem i usiadłam przy stole. Po zjedzonym posiłku u myłam naczynia. Usłyszałam, że ktoś zamyka drzwi wejściowe. Po chwili w kuchni ujrzałam Chris’a.
- Już wróciłeś? – zapytałam
- Tak. A ty już nie śpisz?
- Wyspałam się
- A Darcy?
- Jeszcze chyba śpi. A dlaczego pytasz?
- Tak po prostu – podszedł do mnie i mnie pocałował
- Co ty wyprawiasz?! – zapytałam odpychając go
- Wiem, że tego chciałaś – znowu do mnie podszedł
- Nie chciałam – znów go odepchnęłam – Jestem z Zayne’m
- I co z tego?
- Co z tego? Kocham jego a nie ciebie – krzyknęłam i pobiegłam na górę. Wzięłam moje walizki i zaczęłam pakować rzeczy.
- Co ty robisz? – zapytała Darcy która się właśnie obudziła
- Pakuje się. Nie widać
- Ale dlaczego?
- Bo mam dość. Dłużej nie wytrzymam mieszkając u Chris’a.
- A co zrobił?
- Pocałował mnie o powiedział, że tego chciałam – do oczu zaczęły napływać mi łzy
- Co za dupek – Darcy mnie przytuliła – Poczekaj. Przebiorę się i pójdę z tobą.
- Nie obraź się, ale chce być teraz sama
- rozumiem cie. A co z obiadem z rodzicami Zayn’a?
- Mam jeszcze 3 i pół godziny.
Wzięłam torby i zapłakana zeszłam na dół. Chris siedział na fotelu w salonie. Na szczęście się nie odezwał. Wyszłam z domu. Jeszcze tego brakowało. Deszczu. Ale  co ja się dziwię. W końcu Londyn to najbardziej deszczowe miasto świata. Więcej pada niż nie pada. Trudno. Niedaleko domu Chris’a jest hotel. Poszłam w jego stronę. Na miejscu byłam po 15 minutach. Weszłam do środka. Podeszłam do recepcji. Na szczęście mieli jeszcze jeden jednoosobowy pokuj wolny. Wzięłam kartę i poszłam do windy. Pokuj miał numer 317. Weszłam do środka. Nie był on duży, ale przytulny. Położyłam walizki koło drzwi. Zamknęłam je i usiadłam na łóżku. Spojrzałam przed siebie i znowu zaczęłam płakać. Nie wiem dlaczego? Przecież nic złego nie zrobiłam. To on mnie pocałował. Może to dlatego, że nie powiedziałam jeszcze Zayn’owi. Jedno wiedziałam na pewno. Nienawidziłam Chris’a. Siedziałam na łóżku bez ruchu i płakałam. O 12:45 poszłam wziąć prysznic.  Z kabiny wyszłam po 15 minutach. Owinęłam się ręcznikiem i wysuszyłam włosy. Na szczęście nie pokręciły mi się, więc nie musiałam ich prostować. Wróciłam do pokoju. Wyciągnęłam rzeczy z walizki. Ubrałam  http://www.photoblog.pl/welikefashion/125902042 . Z hotelu wyszłam o 13:10. Szłam w stronę domu tego idioty. Już prawie byłam pod jego domem.  Na moje nieszczęście Zayn już tam był. Rozmawiał z Darcy. Byłam się, że powie mu prawdę. Byłam już przed domem.
- Hej kochanie – powiedział Zayn – Ślicznie wyglądasz – pocałował mnie
- Hej. Dziękuje – czyżby Darcy mu nic nie powiedziała? Na szczęście nie
- idziemy?
- Jasne
Szyliśmy w stronę restauracji trzymając się za ręce. Rozmawialiśmy. Po 25 minutach znaleźliśmy się pod restauracją. 



Podobało sie?

wtorek, 10 lipca 2012

Rozdizał 24


2 tygodnie później
- Widziałaś moją bluzkę? – pytał Darcy grzebiąc w szafie
-  Jaką? – zapytałam
- Tą z Mickey Mause
- Nie. Sprawdź w szufladzie
- Jest. Skąd wiedziałaś, że tu będzie?
- Przeczucie. Jedziemy już? Taksówka czeka.
- Tylko wezmę telefon i możemy jechać
Wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy do centrum handlowego.  Chodziłyśmy po sklepach chyba z 4 godziny, kupiłyśmy trochę rzeczy. Siedziałyśmy w  lodziarni.
- Dzisiaj mamy dla siebie dom? – zapytała Darcy
- Tak. Rodzice Chris’a jadą w jakąś delegacje a Chris idzie do kolegi . A dlaczego pytasz?
- Może zrobimy sobie taki babski wieczór jak w LA. No wiesz maseczki, paznokcie
- Własna pizza – dodałam
- To trzeba kupić jakieś produkty na nią
- I jeszcze jedno
- Co ?
- Wyłączamy telefony, żeby nikt nam nie przeszkadzał
- I ubieramy się w piżamy. Tak jak dawniej
Do domu wróciłyśmy o 18. Umyłyśmy się i przebrałyśmy w piżamy. 
- Co robimy najpierw? – zapytałam
- Może pizza, maseczki, paznokcie i film?
- Ok. A maseczki ile na twarzach?
- Tu jest napisane, że 2 i pół godziny – powiedziała Darcy czytając ulotkę z pudełka od maseczek
- To powinniśmy zdążyć obejrzeć film
- Się zobaczy
Zarobiłyśmy ciasto na pizze. Nałożyłyśmy sobie maseczki. Włożyłyśmy pizzę do piekarnika i zrobiłyśmy paznokcie. Oczywiście nie obeszło się bez plotek. Zaczęłyśmy oglądać film i jeść pizzę. Oglądanie przerwał nam dzwonek do drzwi. Darcy poszła otworzyć.
- Kto przyszedł? – zapytałam
- Sama zobacz – powiedziała Darcy
- Zayn, Harry co ey tu robicie? – zapytałąm gdy tylko się odwróciłam i do nich podeszłam
- Miłe przywitanie – zaśmiał się Harry
- Nie odbierałyście telefonów. Martwiłem się o ciebie – dodał Zayn i chciał mnie pocałować
- Nie całuj – odsunęłam się od niego
- Dlaczego – Zayn zrobił minę jak szczeniaczek
- Bo mam maseczkę i się ubrudzisz. Idę ją zmyć
Poszłam na górę. Zmyłam maseczkę. Ubrałam fioletowe aladynki i białą bokserkę. Zeszłam na dół. Zayn mnie pocałował
- A gdzie Darcy o Harry? – zapytałam gdy przestaliśmy się całować
 - Poszli gdzieś
- Czyli jesteśmy sami?
- Na to wygląda. To co robimy?
- Może obejrzymy jakiś film albo pójdziemy na spacer?
- Wybieram spacer
- Ok. Poczekaj pójdę po jakąś bluzę i telefon. Poszłam na górę
Ubrałam szarą bluzę z napisem Peace Love Happenis i fioletowe conversy. Telefon włożyłam do kieszeni. Zeszłam na dół. Wzięłam klucze i wyszliśmy z domu po czym zamknęłam drzwi. Zayn złapał mnie za rękę tak, że nasze palce się splotły. Szliśmy ulicami Londynu. Rozmawialiśmy. Śmialiśmy się. Poszliśmy do parku i usiedliśmy na ławce. 
- O czym myślisz? – zapytał mnie Zayn
- O wszystkim i o niczym
- Mam do ciebie prośbę
- Jaką?
- Moi rodzice przyjeżdżają moi rodzice
- A co ja mam z tym wspólnego?
- Chcę, żebyś ich poznała
- CO?
- Proszę zrób to dla mnie
- A co jeśli mnie nie polubią?
- Na pewno cie polubią. Gwarantuje ci to
- A o której miało by być to spotkanie?
- O 14. W restauracji. Proszę zgódź się
- Dobrze, ale jak coś będzie nie tak wychodzę.
- Dobrze – powiedział i  mnie pocałował
Pocałunek przerwał nam dźwięk mojego telefonu. Dostałam sms-a.
- Od kogo to ? – pytał Zayn
- Od Darcy. Pyta się gdzie jesteśmy bo stoją z Harrym pod domem i czekają aż im ktoś otworzy.
- To wracamy
Wracaliśmy do domu. Wcale nam się nie spieszyło. Szliśmy przytuleni i od czasu do czasu stawaliśmy i się całowaliśmy. Byliśmy już na naszej ulicy.
- Idą! – krzyknął Harry siedzący na schodach
- No w końcu ile można? – pytała Darcy
- Długo – powiedziałam – A wy gdzie byliście?
- Tu i tam – powiedział Harry
- Która jest tak właściwie godzina? – pytał Zayn
- 23:30 – powiedział Harry
- Musimy wracać – powiedział Zayn
Darcy pożegnała się z Harry’m a ja z Zayn’em.
- Zayn idziemy – powiedział Harry ciągnąc go z rękaw
 - Ok. Pa  - powiedział do mnie – Do zobaczenia Darcy – słowa skierował do niej
- Do zobaczenia Zayn – powiedziała
Otworzyłam drzwi i wchodziłyśmy do środka
- Amy – krzyknął Zayn
- Tak?
- Będę po ciebie o 13:30
- Ok. będę czekała
- Kocham cie  - krzyknął tak głośno, że cała ulica go chyba słyszała
- Ja ciebie też – powiedziałam i zamknęłam drzwi
Poszłam do pokoju wzięłam piżamę i poszłam wziąć kąpiel. Wyszłam po 45 minutach. Po mnie psozła Darcy. Nie byłam jeszcze zmęczona, więc włączyłam laptop i weszłam na TT i fb. Darcy wyszłam po 40 minutach. Położyłyśmy się do łóżek.
- Po co Zayn po ciebie przyjdzie jutro? – zapytała Darcy
- O 14 mamy obiad z jego rodzicami
- Boisz się ich reakcji?
- Trochę. Boje się, ze mnie nie polubią i powiedzą, że nie pasuje do ich syna
- Na pewno cie polubią. Przecież wy jesteście dla siebie stworzeni
- Dzięki za wsparcie. A teraz chodźmy spać bo już prawie 2. Dobranoc
- Nie ma za co. Dobranoc.



Najdłuższy rozdział jaki kiedykolwiek napisałam. Zostawiajcie komentarze. Proszę.